Ze mną nie wypijesz? Czyli dlaczego nie powinniśmy namawiać do picia

31 października, 2021




Obecność alkoholu na imprezach towarzyskich to norma. Wiele osób nie wyobraża sobie bez niego świętowania czegokolwiek. Ważna okazja w mniemaniu niemałej grupy ludzi musi równać się spożywaniu rozmaitych trunków. 

Niestety problem zaczyna się gdy część osób ma odmienne zdanie i przychodząc na tego typu imprezy nie chce pić. Ich stanowisko przekłada się na niechęć pozostałego towarzystwa, które czuje się niemalże w obowiązku by namówić ich do zmiany zdania. Próbują wszelkimi możliwymi sposobami dopiąć swego. Pojawiają się niezręczne pytania typu: „Żony się boisz?”, „W ciąży jesteś?” czy klasyczne: „Ze mną się nie napijesz?”. To nie w porządku – każdy ma prawo decydować o sobie, również w kwestii spożywania alkoholu.

Pijący wywierają ogromną presję na abstynentach/ludziach ograniczających picie, zmuszając ich tym samym do tłumaczenia się, które zupełnie nie powinno być potrzebne. Osoby, które nie potrafią obronić swoich racji postrzegane są jako mało  asertywne, natomiast ci, którzy twardo stoją przy swoim jako „sztywniacy”, którzy mogą potencjalnie popsuć imprezę. Nic nie mówi się o osobach, które namawiają do spożywania alkoholu. Z czego to wynika? Co nimi tak naprawdę kieruje?

Dlaczego niepicie jest takie dziwne?

Jeśli ktoś jest alkoholikiem nie odczuwa dumy, podobnie jak jego rodzina. Wręcz przeciwnie – częstym towarzyszem staje się wstyd. To uzależnienie, jak każde inne, jest stygmatyzowane przez społeczeństwo. Jednakże abstynencja również nie jest dobrze widziana.

Większość osób wychodzi z mylnego założenia, że alkohol się po prostu pije. Z różnych okazji. To w końcu swego rodzaju tradycja. Czasem po  prostu „trzeba”. Zwłaszcza gdy nadarza się okazja, a jest ich niemało. Przeglądając kalendarz co rusz można trafić na mniej lub bardziej ważne święta kościelne czy państwowe. Do tego dochodzą te wewnątrzrodzinne typu urodziny, imieniny, rocznice. Poza tym co roku zdarzy się jakiś długi weekend (cotygodniowy zwyczajnej długości też nie zaszkodzi uczcić) czy urlop na wyjeździe. Okazji jest mnóstwo. Część z nich nie jest znana większości osobom, jak chociażby Dzień Sprzątania Biurka, ale jak święto to święto.

Niestety próba odmowy wypicia alkoholu spotyka się zazwyczaj z nieukrywanym zdziwieniem i podstawowym pytaniem w takiej sytuacji, mianowicie „dlaczego”. Choć powodów jest wiele, nie powinno mieć to większego znaczenia. Z logicznego punktu widzenia zwykłe „bo nie” lub „nie piję” jest wystarczające. Rzeczywistość wymaga jednak tłumaczeń i wiąże się z próbą przeforsowania swoich racji przez zwolenników mocnych trunków.

Każdy jest inny, jednakże jeśli w grę zaczyna wchodzić alkohol, tolerancja się kończy. W końcu co może być tak ważne, żeby nie móc się napić. Powód musi być absolutnie niepodważalny inaczej abstynent, będzie musiał się mocno spowiadać lub narazi się na nieprzyjemne spojrzenia czy niewybredne komentarze mruczane pod nosem. 

Z czego to wynika? Sprawa jest co najmniej dziwna. W końcu gdy ktoś mówi, że nie zje sałatki, bo po prostu nie lubi warzyw lub nie ma na nią ochoty to jest to w porządku. Natomiast gdy inny odważy się powiedzieć, że nie ma chęci pić danego dnia to jest to już zupełnie inna sprawa. W jednym i drugim przypadku to wybór, decyzja, którą każdy powinien móc podjąć samodzielnie, bez wywierania na nim niepotrzebnej presji.

Abstynencja niejedno ma imię

Abstynencja to powstrzymywanie się od spożywania alkoholu – całkowite bądź okazjonalne. Przyczyn takiego zjawiska jest wiele. Ktoś może najzwyczajniej w świecie nie lubić alkoholu, siebie po nim lub nie czuje potrzeby, żeby go pić, bo gra nie jest warta świeczki (poranny kac nie kojarzy mu się najlepiej). Jednakże można wyodrębnić dwie grupy przyczyn rezygnowania z picia:

  • pierwotna – wiąże się zazwyczaj ze złymi doświadczeniami z dzieciństwa (wychowywanie się w rodzinie alkoholowej) lub innymi negatywnymi, które odcisnęły znaczące piętno na danej osobie (np. śmierć bliskiej osoby w wyniku wypadku spowodowanego przez pijanego człowieka).  Ludzie po takich przejściach czują awersję w stosunku do alkoholu i stronią od niego w każdy możliwy sposób (nigdy nie próbowali go i nie chcieli tego zrobić),
  • wtórna – niechęć powrotu do nałogu dotycząca osób, które same wygrały z nim walkę lub wyszły z niego po odbyciu terapii odwykowej.

Problemy z asertywnością

Bycie asertywnym nie jest łatwe zwłaszcza, że człowiek od najmłodszych lat jest pozbawiany w pewnych obszarach możliwości postępowania wedle własnego uznania. Oczywiście zazwyczaj podyktowane jest to troską o jego dobro. Ale czy rzeczywiście zawsze tak jest? Czy inni są w stanie realnie to ocenić?

Zaczyna się niewinnie podczas życia w domu rodzinnym, gdzie rodzice, są tymi, którzy „wiedzą lepiej” i mogą decydować o większości spraw, co jest również po części słuszne, bo w końcu to właśnie oni odpowiadają za dziecko. Jednakże często wychodzą poza swoją rolę i stają się zanadto opiekuńczy, próbując decydować, np. z kim powinna lub nie spotykać się ich nastoletnia córka lub na jakie studia ma iść ich pierworodny. Wszelkie próby przeforsowania swego zdania przez młodego człowieka kończą się zazwyczaj kłótnią, płaczem oraz żalem rodziców, bo przecież „chcą dobrze”. To przykład presji wywoływanej przez rodziców, a to oczywiście nie są jedyne osoby, które ją wywierają na młodej dziewczynie czy chłopaku.

Każdy człowiek potrzebuje akceptacji. Osoba nieasertywna (nie potrafiąca mówić „nie”) nie lubi, gdy otoczenie jest rozczarowane nią i jej zachowaniem, boi się oceny grupy. Ciągła krytyka i odrzucenie zaniżają jej samoocenę. Dlatego w miarę możliwości taka osoba, motywowana lękiem, dąży do zadowolenia wszystkich wokół zapominając o sobie i zaczynając zachowywać się i czuć, jakby nie patrzeć, jak ofiara.

Silny czy uznany za silnego

Lęk odgrywa kluczową rolę zarówno w przypadku ofiary jak i (paradoksalnie) prześladowcy. Ten ostatni odczuwa swego rodzaju dyskomfort, napięcie, gdy styka się z kimś, kto myśli inaczej niż on. Lepiej czuje się otaczając się ludźmi, którzy mają podobne zdanie oraz działają tak, jak on sobie tego życzy, bo nie stanowi to zagrożenia dla jego samooceny. Jest spokojny, gdy towarzystwo mu sprzyja i uznaje jego racje. Jego siła jest pozorem. Wydaje się być mocniejszy, bo lęk wyzwala w nim agresję, na którą może sobie pozwolić, gdy na jego drodze pojawi się osoba uległa, łatwo poddająca się manipulacji. Prześladowca nie jest silniejszy – on zdaje się takim być w oczach ofiary, a to rzecz jasna, znacząca różnica.

Syndrom ofiary

Syndrom ofiary to ciężki bagaż, który musi dźwigać część osób mających trudne dzieciństwo. W obronie swojej szeroko rozumianej wolności do wyrażania siebie, swoich poglądów czy uczuć zaczynają krzywdzić siebie i innych. Często sami dopuszczają się przemocy w odwecie za to, co ich spotkało, oczekują, że wszyscy będą spełniać ich wymagania lub czynią z siebie bezbronną ofiarę Wszystkie te skrajnie różne sytuacje łączy jedno, mianowicie brak szacunku wobec siebie samego. Niestety takie próby zdobycia go to najgorsza z możliwych opcji, która z pewnością nie pozwoli na zbudowanie zdrowych granic, dających poczucie wewnętrznego bezpieczeństwa.

Osoby cechujące się niską samooceną i brakiem szacunku wobec siebie mają skłonność do zmuszania ludzi do robienia różnych rzeczy oraz do poniżania ich. Zdrowy człowiek nie przejawia takich zachowań. Zna swoją wartość, nie ma potrzeby udowadniania komukolwiek czegokolwiek, a tym bardziej nie czuje się lepiej traktując źle inne osoby. Innych traktuje tak jak siebie, tj. zapewnia wolność do posiadania własnych granic, wyrażania siebie i swoich racji.

Rada Eksperta

Jeśli jesteś jednym z tych, którzy na każdym przyjęciu próbują wymusić na innych spożywanie alkoholu wbrew ich pierwotnej woli – przemyśl swoje postępowanie. Spróbuj je przeanalizować, zastanowić się jak wyeliminować ze swojego życia lęk, skumulowaną złość za to, co ktoś inny Ci uczynił oraz jak zwiększyć poczucie własnej wartości, nie krzywdząc przy tym niepotrzebnie innych.

Natomiast jeśli to Ciebie wciąż ktoś napastuje i za punkt honoru przyjmuje zmuszenie Cię do wypicia alkoholu, nie musisz już się obawiać. Znasz już swego rodzaju sekret takiej osoby. Gdy znów sytuacja się powtórzy możesz pewnym głosem i bez obaw zakomunikować jej, że masz podobnie, mianowicie też czujesz się niepewnie i boisz się oraz szczerze jej współczujesz z tego powodu.